piątek, 25 maja 2012

Rozdział szósty


6
-Caroline jestem tym przerażona – mruknęłam patrząc na swoje dłonie ,które obejmowały filiżankę z cappuccino
-To chyba dobrze ,że  ci zale… - nagle przerwała w pół słowie – Widzisz tego kelnera?! O jezu! Muszę zdobyć jego numer!
-Caroline! Do cholery! Właśnie ci mówię ,że zależy mi na jakimś facecie a ty o kelnerze?! – rozbawił nas mój ton ale moja przyjaciółka od razu spoważniała
-Z tego co mówisz to chłopak też się zaangażował to czym ty się przejmujesz? – wzięła łyka swojego napoju
-Tym… Tym ,że ja też się w to angażuje… - mruknęłam zażenowana
-Nie rozumiem… - jej mina mówiła dokładnie to samo
-Nie martw się – zaśmiałam się – Ja też nie . Dziewczyno ratuj mnie bo zaraz zwariuje. Myślę o nim co chwilę, jest czwartek , widzieliśmy się w poniedziałek a ja tęsknie za nim …! To znaczy… Chyba tęsknie… Pierwszy raz czuję takie coś… Pragnę jego obecności… Rozumiesz? – wreszcie udało mi się spojrzeć na przyjaciółkę a ona patrzyła na mnie jak na dziwaka
-Boże! Gdzie zabrałeś moją przyjaciółkę! – oczy i dłonie miała skierowane do góry co sprawiło ,że nie mogłam się opanować i zachichotałam rozbawiona – A teraz poważnie – spojrzała na mnie tak jakby miała mi zaraz powiedzieć coś co by zmieniło nasze życie na zawsze – Agnes, zakochałaś się i to po uszy.- jakbym wykrakała. Spojrzałam przestraszona na blondynkę
-Boże… Caroline… Ja się…- nie mogłam nic więcej powiedzieć. Głos ugrzązł  mi w gardle a łzy zebrały się w oczach
-Tak Agnes, wreszcie to się stało. Ten przystojny brunet trafił do twojego serca – dziewczyna położyła mi rękę na ramię próbując dodać mi otuch. Odchyliłam się na fotelu i wzięłam głęboki oddech próbując się uspokoić – Nie bój się głupku – uśmiechnęła się do mnie z troską – Jak cię skrzywdzi to my skrzywdzimy jego interes – i jej rozmarzony wzrok znów mnie rozbawił. Kochałam ją nad życie. Była osobą ,której mogłam powiedzieć wszystko. Nawet gdy dzwoniłam o 3 w nocy ,że zgubiłam kolczyk ona wysłuchała moich żalów a potem kazała mi iść spać za to rano przyszła pomóc mi go szukać a potem próbowała mnie zabić za telefon o tak późnej porze. To była jedyna taka osoba. Jedyna i moja
-Chodźmy się przejść , co? – zaproponowałam ,żeby rozładować moją wewnętrzną burzę uczuć . Przez cały spacer milczałyśmy tym samym pozwalając mi się uspokoić . Całą drogę ,którą zawsze przejeżdżałyśmy autobusem tym razem przeszłyśmy pieszo
-Nie wiem jak ty mi się za to odwdzięczysz – mruknęła Caro gdy podeszłyśmy pod jej dom . Dałam jej buziaka w policzek i sama poszłam do domu. To co działo się we mnie było nie do opisania .  Gdy wróciłam do domu dostałam tylko od blondynki sms ‘ Głowa do góry mała, będzie dobrze.;*’
Cały dzień w szkolę siedziałam jak na igłach . Nie mogłam się doczekać spotkania z Joe. Gdy wreszcie wybił upragniony dzwonek oznajmiający koniec moich dzisiejszych lekcji niczym na skrzydłach wyleciałam ze szkoły. Był. Stał tam gdzie tydzień temu. Podeszłam do niego pozornie powoli
-Cze… Cześć – szepnęłam a on pocałował mnie w policzek i odszepnął
-Cześć – i ten jego łobuzerski uśmiech!
-Cześć Joe – zaszczebiotała Caroline
-Ooo, cześć Car – uśmiechnął się do dziewczyny i podali sobie dłonie – To co poodwozić wam do domu czy lecimy gdzieś? – zapytał z tym swoim łobuzerskim uśmiechem
- Nie no dam wam wieczór wolny- zachichotała Caroline na co pokazałam jej język
-A co robisz jutro? – zapytał brunet moją przyjaciółkę  na co dziewczyna wzruszyła tylko ramionami – To może wybierzesz się z nami na koncert Linkin Park? – kompletnie wypadło mi to z głowy
-No właśnie! Super by było! – pochwaliłam pomysł
-No jeśli tak nalegacie – zaśmialiśmy się po czym wsiedliśmy do samochodu i odwieźliśmy Caro. Następnie zajechaliśmy do mnie do domu, standardowo Joe przywitał się z moją mamą i gdy tylko zamknął drzwi za mną przywarł do mnie na co ochoczo przystałam . Po chwili się odsunął i przejechał mi kciukiem po policzku tym samym wywołując dreszcze na całym moim ciele i uśmiech na twarzy bruneta
-Co porabiałaś przez te parę dni? – zapytał kiedy siedzieliśmy ramię w ramię na łóżku
-Chodziłam do szkoły, uczyłam się , poszłam z Carol na kawę, my… myślałam o tobie – wypaliłam wreszcie na co chłopak pocałował mnie w czubek nosa- Wiesz zupełnie zapomniałam o tym koncercie! – zmieniłam szybko temat
-Hmm? –zapytał chłopak odsuwając niesforne kosmyki z mojej twarzy
-To miło ,że zaprosiłeś też Car , dziękuje bardzo – uśmiechnęłam się do niego
-Żaden problem – zaśmiał się  a nasze tematy poszły w dalszy, swój własno obrany tor .

***

( Jeśli chcesz przeczytać wcześniejszy dział kliknij ' starsze posty')

7 komentarzy: